Energetyk ROW Rybnik – Start Galmet Bogdanowice 2-0 (1-0)
1-0 Jarosław Wieczorek – 30 min.
2-0 Marcin Kocur – 90 min.
Powtórzyła się historia z poprzedniego sezonu, gdy na rybnickim stadionie również ulegliśmy gospodarzom 0-2, tracąc drugiego gola w 90’ spotkania. W dniu dzisiejszym kandydat do awansu wygrał zasłużenie kontrolując grę przez niemal całe spotkanie. Rybniczanie mogli nawet wygrać wyżej, ale zawodnicy ROW-u nie zawsze byli skuteczni pod naszą bramką (niecelny strzał z metra do pustej bramki, strzał w słupek i w poprzeczkę). Nasi zawodnicy oddali tylko jedno celne uderzenie Woniakowskiego na bramkę Pasia i wywiezienie z Rybnika choćby punktu nie było tym razem możliwe.
START: Bąkowski – Kaliciak, Bieniasz, Sławik (71’ Mikler), Woniakowski – Gużda, Rybak, Janowicz (46’ Chałek), Krupa, Zapotoczny – Szymczyszyn (46’ Dudacy, 54’ Karabin)
RELACJA Z MECZU >>>>>
ROW: Paś - Wrześniak, Bober, Janik - Wieczorek (79’. Kocur), Krotofil, Kostecki, Bonk, Andraszak (81’ Grolik) - Kapinos (57’ Dzięgielowski), Szatkowski (57’ Cieślak).
Żółte kartki:
ROW: Rafał Andraszak (45’), Marcin Kocur (88’)
START: Marcin Janowicz (44’)
Widzów: 120
Sędzia: Wojciech Białowąs (Opole).
Jeżeli w przeciągu całego spotkania na bramkę Pasia zawodnicy Bogdanki, a konkretnie Paweł Woniakowski oddaje tylko 1 celny strzał, to o korzystnym wyniku podopieczni Ryszarda Remienia mogli tylko pomarzyć. W sobotnie przedpołudnie naprzeciw naszej drużyny wystąpiła rozpędzona ekipa ROW-u, która na własnym, stadionie nie straciła choćby punktu. W Rybniku liczą na długo oczekiwany awans i sprowadzenie kilku ciekawych zawodników i trenera Jana Furlepy ma to im zagwarantować. W naszej defensywie za nie mogącego zagrać byłego gracza ROW-u Arkadiusza Lalko od pierwszej minuty wystąpił Piotr Sławik.
Początek spotkania był dość niemrawy w wykonaniu obu 11-stek, które dość spokojnie przystąpiły do tego meczu. Dopiero po kwadransie gry groźnie zrobiło się pod bramką Tomka Bąkowskiego, ale na nasze szczęście Sebastian Kapinos w sytuacji sam na sam z naszym golkiperem przegrał ten pojedynek. Na rybnickim 10-tysięczniku garstka widzów (ok.120) pierwszego gola zobaczyła w 30’ spotkania. Najskuteczniejszy zawodnik ligi Jarosław Wieczorek pięknym strzałem w samo okienko bramki Bąkowskiego zdobył 10 gola w sezonie. Nasz bramkarz nie spodziewał się tego uderzenia, a dodatkowo jaskrawe oślepiające słońce ograniczyło widoczność „Bąkowi” i pozostało mu tylko wyciągnąć piłkę z bramki. Tym samym snajper Energetyka sprawił sobie prezent na 25 urodziny, które obchodził na drugi dzień. Ostatni kwadrans miał podobny przebieg, jak na początku spotkania i gole już nie padły.
Po zmianie stron nasi zawodnicy bardziej żywiołowo poruszali się po boisku, jednak rozbijali się o defensywę ROW-u i poważniej nie zagrozili bramce Piotra Pasia. Od początku II połowy za Tomasza Szymczyszyna od boisku pojawił się Artur Dudacy, jednak po 9 minutach musiał opuścić plac gry – w jednym z wyskoków źle „wylądował” na murawie i doznał kontuzji. Nasza drużyna nie mając nic do stracenia częstszym przebywaniem na połowie rywala odkryła tyły, co skrzętnie próbowali wykorzystać gracze ROW-u, lecz byli w tym nieskuteczni. Najpierw Sebastian Kapinos w idealnej sytuacji nie trafił do pustej bramki z metra strzelając wysoko obok bramki. Po godzinie gry widząc nieco wysuniętego Bąkowskiego Jan Janik zdecydował się na uderzenie z dystansu, lecz piłka odbiła się od poprzeczki i wyszła w boisko. Po kolejnych paru minutach prawą stroną boiska akcję przeprowadził Grzegorz Bonk i idealnie dograł piłkę na 5 metr do wprowadzonego w 79’ Marcina Kocura, a napastnik miejscowych trafił piłką w słupek. Co nie udało się temu zawodnikowi w tej akcji powiodło się już w doliczonym czasie gry. Otrzymał on prostopadłą piłkę do której próbował zdążyć również Bąkowski, ale na linii „16” szybszy był właśnie Kocur i po minięciu naszego bramkarza umieścił futbolówkę w pustej bramce. Zdenerwowany nieporadnością i brakiem skuteczności swoich zawodników trener gospodarzy Jan Furlepa w tym momencie odetchnął z ulgą i ostatnie minuty oglądał mecz, będąc pewnym wygranej swojej drużyny. Po 3 minutach Wojciech Białowąs z Opola zakończył to spotkanie, które zakończyło się naszą bezdyskusyjną porażką 0-2.
Po okresie wewnętrznej refleksji związanej ze świętem wszystkich świętych nasi zawodnicy przystąpią do treningów przed szlagierowo zapowiadającym się spotkaniem z opolską Oderką, z którą pod jakim nie występowała by szyldem jeszcze nie graliśmy w swojej historii. To pierwsze listopadowe spotkanie rozpocznie się w Bogdanowicach już o godz. 13 i miejmy nadzieję, że nasi zawodnicy przełamią się i po rybnickim kuble zimnej wody pokażą się własnej publiczności z dobrej strony.
/bo_s/