Start Galmet Bogdanowice - Ruch Zdzieszowice 0-5 (0-3)
0-1 Łukasz Damrat -17'
0-2 Łukasz Damrat - 35'
0-3 Rafał Jakubczak - 41'
0-4 Tomasz Damrat - 55'
0-5 Tomasz Damrat - 60'
To był prawdziwy Damrat, przepraszam DRAMAT gry naszych zawodników. Jeśli przez 90 minut na bramkę Fecia nie padł ani jeden celny strzał, a i sytuacji pod bramką Zdzichów było jak na lekarstwo - to o pozytywnym wyniku w tym meczu nie było mowy. Zawodnicy Ruchu w każdym elemencie gry dominowali nad naszymi zawodnikami, przewyższali ich szybkością i pomysłowością rozgrywania akcji. Z całą pewnością jest to murowany kandydat do gry w II lidze.
START: Wolny - Kaliciak (45' Stupek), Sałek, Czarnecki (62' Krupa), Lalko - Gużda, Balcer, (45' Mikler) Janowicz, Jamuła - Baranowski, Dudacy
Relacja z meczu >>>>>
Galeria - wkrótce
Ruch Zdzieszowice: Feć - Jakubczak (78' Dyczek), Polak, Bella, Cieślak - Sobota, Ł.Damrat (67' Szepeta), Kapłon (73' Rychlewicz), Andraszak - Kiliński (60' Kieszkowski), T.Damrat
Trener: Ryszard Remień
Start - rezerwa: Kiełtyka, Hanuszewski, Krechowiecki, Urbańczyk
Ruch - rezerwa: Nikołajczyk, Juszczak, Rogowski
Żółte kartki:
Start: Rafał Czarnecki (40')
Ruch: Dawid Kiliński (43'), Mateusz Sobota (48')
Sędziowie: Marcin Bielawski - Jacek Kołodziej, Alfred Gintek (Skoczów)
Widzów: 700
37 punktów - tyle, przed tym spotkaniem dzieliły obie drużyny w ligowej tabeli. My ze swej strony liczyliśmy na cud, który prawie 2 lata temu (04 maja 2008r.) zdarzył się w Bogdanowicach, kiedy obie ekipy grały jeszcze w IV lidze, gdy po świetnym spotkaniu pokonaliśmy faworyzowany Ruch 3:2. Tym razem nie było ani cudu, ani tego, żeby nasi zawodnicy dali nam choć iskierkę nadziei, że ten cud mógłby się zdarzyć. Przegraliśmy zdecydowanie, będąc gorszym w każdej formacji, od bramkarza zaczynając, a na ataku kończąc.
Punktualnie o 17 przesunięty w tym meczu do ofensywy Przemysław Baranowski rozpoczął to spotkanie, wraz z Arturem Dudacy. Pierwszy kwadrans tego meczu był wyrównanym pojedynkiem, z nieznaczną przewagą gości, którzy częściej byli w posiadaniu piłki. Cały dramat dla naszej drużyny miał swój początek w 17' meczu. Na uderzenie w kierunku naszej bramki zdecydował się Łukasz Damrat, uderzył piłkę niezbyt silnie po ziemi, lecz Wolny "popisał" się katastrofalną interwencją puszczając pierwszą bramkę w tym meczu. Goście nadal nie spuszczali z tonu i na bramkę Bogdanki sunął atak za atakiem, a Zdzichy wietrzyły swoją szansę strzałami z dystansu, gdyż właśnie w taki sposób na lekko zraszonej murawie piłka przechytrzyła naszego golkipera i wpadła do siatki. W 23' nasz bramkarz nieco zrehabilitował się za tą fatalną interwencję broniąc z bliskiej odległości strzał Mariusza Kapłona, a później wybronił jeszcze "główkę" Sebastiana Polaka. Kolejna bramka dla Ruchu wisiała w powietrzu i tylko kwestią czasu było, kiedy ją zdobędą. Uczynił to ponownie Łukasz Damrat, który sam wszedł w nasze pole karne i pomimo interwencji Rafała Czarneckiego padając z 6 metra celnie strzelił obok Wolnego. Nasi zawodnicy w tym okresie gry ani razu nie zatrudnili Fecia i obraz tego spotkania nadal się nie zmieniał. Jeszcze w I połowie zupełnie dobił nas obrońca Rafał Jakubczak, który po rzucie wolnym otrzymał w polu karnym piłkę zgraną głową i przez nikogo nie pilnowany spokojnie silnym uderzeniem z lewej nogi nie dał szans Wolnemu, była to 41' meczu.
Na II połowę nie wyszedł już Kaliciak, któremu odnowił się uraz nogi i Mateusz Balcer, a w ich miejsce pojawili się odpowiednio Marcin Stupek i Mateusz Mikler, który w tej rundzie po raz pierwszy rozpoczął mecz z ławki rezerwowych. Niestety w niczym to nie zmieniło obrazu gry - Zdzichy nadal atakowały, a Bogdanka nie potrafiła przedrzeć się pod pole karne Fecia, który momentami dokonywał indywidualnego rozruchu z braku sytuacji pod własną bramką. W 10 minucie II połowy goście prowadzili już 4-0. Tomasz Damrat otrzymał w naszym polu karnym dalekie podanie od Kapłona i strzałem z 5 metra podwyższył prowadzenie przyjezdnych do czterech trafień. 5 minut później ten sam zawodnik zupełnie ośmieszył naszych obrońców i bramkarza, po tym jak indywidualnie wszedł w nasze pole karne, minął defensorów Startu i widząc wychodzącego z bramki Wolnego technicznym uderzeniem przelobował naszego bramkarza umieszczając futbolówkę w okienku naszej bramki. Od tego momentu do końca tego jednostronnego spotkania kuriozalnie można stwierdzić, że gdyby nie Wolny w naszej bramce, to pogrom byłby murowany. W 64' równie mocno silny, co równie niecelny strzelał na bramkę Zdzieszowic Dudacy, który, jak pozostali nasi zawodnicy byli bezradni wobec świetnie dysponowanych zawodników Ruchu, którzy zresztą określili ten mecz po jego zakończeniu, jako najlepszy w ich wykonaniu w tej rundzie. W 70' nasi zawodnicy przeprowadzili jedną akcję, w przeciągu całego spotkania, z której mogło wyniknąć coś pożytecznego. Lewą stroną boiska przedarł się Mikler i stworzyła się sytuacja 2 na 1 na korzyść Bogdanki. Niestety "Matis" w tej sytuacji mógł jeszcze pociągnąć z piłką na bramkę Fecia, ale zdecydował się na dogranie piłki do Dudacego, który miał spore problemy z jej opanowaniem, odegrał piłkę do wbiegającego Krupy, który oddał niecelny strzał na bramkę gości. Pomiędzy 72, a 80 minutą Zdzichy miały 2-3 sytuacje, po których powinny paść kolejne gole. Najpierw wszędobylski Tomasz Damrat tylko w sobie wiadomy sposób, będąc sam przed Wolnym strzelił mu prosto w nogi i piłka przeleciała ponad poprzeczką. Kolejne akcje to dwa uderzenia w poprzeczkę i świetne uderzenie Bartosza Szepety "nożycami" - gdyby w tej sytuacji padł gol, byłby ozdobą tego spotkania. Do końca tego nie równego pojedynku wynik nie uległ już zmianie i Zdzichy w takich samych rozmiarach, jak Rozwój Katowice w poprzedniej rundzie, sprawił, że porażki 0-5 są najwyższymi, jakie nasza drużyna doznała na III ligowych boiskach.
Teraz o tym meczu trzeba jak najszybciej zapomnieć i w krótkim czasie na tyle się podnieść i odbudować, żeby skutecznie stawić czoła drużynom z naszego "kręgu zainteresowania" jak Krasiejów, Częstochowa, czy Chróścice.
/bo_s/