Start Namysłów - Start Galmet Bogdanowice 3-5 (2-3)
0-1 Mateusz Balcer - 5'
0-2 Artur Dudacy - 11'
1-2 Łukasz Bonar - 17'
2-2 Patryk Pabiniak - 25' (k)
2-3 Mateusz Balcer - 37'
3-3 Patryk Pabiniak - 88'
3-4 Artur Dudacy - 90'+1'
3-5 Adam Kiełtyka - 90'+3'
Dokładnie 358 dni, czyli prawie rok czekaliśmy na kolejne wyjazdowe zwycięstwo Bogdanki. Nomen, omen wtedy też zaaplikowaliśmy rywalowi 5 bramek. Namysłowianie przyzwyczaili swoich kibiców, że do końca wynik jest sprawą otwartą. Nie inaczej było w tym "Startowskim" spotkaniu, gdzie zwycięskie dla nas 2 gole padły w doliczonym czasie gry - To się nazywa gra do końca !!! Był to mecz pełen dramaturgii i niespodziewanych zwrotów, ale po raz kolejny pokazaliśmy, że NKS, to drużyna, która najbardziej nam "leży".
RELACJA Z MECZU >>>>
START: Wolny - Kaliciak, Baranowski (k), Sałek (74' Krupa), Lalko, Jamuła, Balcer, Czarnecki (71' Gużda), Janowicz, Mikler (83' Kiełtyka), Dudacy.
Trener: Marek Malewicz (I), Piotr Urbańczyk (II)
Start Namysłów: Kuleszka - Gołębiowski, Duraj, Kozan, Jankowski - K.Wolny (46' Żołnowski), Bonar, Szpak (66' Zagwocki) - M.Raszewski (59' Kubaczyński), Samborski (71' Zalwert), P.Pabiniak.
Trener: Bogdan Kowalczyk
Start B. - rezerwa: Stupek, Turski, Krechowiecki, Hanuszewski.
Start N. - rezerwa: Rozmus, Breuer, Maciejewski.
Sędziowie: Wojciech Muszyński - Wojciech Nowak, Michał Wolnik (Strzelce Op.).
Żółte kartki:
Start B.: Marcin Janowicz, Przemysław Baranowski
Start N.: Tomasz Kozan
Widzów: 200
Lepszego początku w wykonaniu naszych zawodników, na zawsze gorącym terenie w Namysłowie nie można było sobie wyobrazić i już po 11 minutach prowadziliśmy 2:0. W 5 minucie gry długą piłkę w pole karne gospodarzy zagrał Arkadiusz Lalko, a rozegranie jej przez Dudacego i Miklera z 8 metra finalizuje Mateusz Balcer, który silnym strzałem w długi róg po raz pierwszy pokonał bramkarza NKS-u – Kuleszkę. Namysłowianie jeszcze nie przebudzili się po tym wstrząsie, jak przegrywali już 0:2. W 11 min. piłę z prawej strony przejmuje Balcer, bardzo dobrze dośrodkowuje na 7 metr do wbiegającego Artura Dudacego, który wyskakuje wyżej od powstrzymującego go obrońcy i strzałem głową wyprowadza Bogdankę na dwubramkowe prowadzenie. Podrażnieni takim obrotem sprawy zawodnicy czerwono-czarnych nie podłamali się, czego efektem był kontaktowy gol zdobyty w 17 minucie. Na naszym polu karnym w zamieszaniu podbramkowym przy strzale Szpaka nasz golkiper wyszedł jeszcze obronną ręką, ale po dobitce z 3 metra Łukasza Bonara – Wolny był już bez szans. Zawodnicy Bogdanki szybko odpowiedzieli kontrą, którą zainicjował Jamuła z Dudacym, ale po strzale Mateusza Miklera z dystansu Kuleszka skutecznie interweniował przenosząc piłkę nad poprzeczką. Gdy wydawało się, że po stracie bramki Bogdanka ponownie przejęła kontrolę nad grą w 24 minucie gospodarze szybko wykonali rzut wolny, po którym Łukasz Szpak został przez Przemka Baranowskiego nieprzepisowo powstrzymany w polu karnym i sędzia odgwizdał „11”. Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się najlepszy strzelec NKS-u Patryk Pabiniak, który myląc w bramce Wolnego doprowadził do wyrównania i od tego momentu wszystko niejako rozpoczęło się od nowa. W dalszej części spotkania nasi zawodnicy dwukrotnie zagrozili bramce Kuleszki. Najpierw dogranie Jamuły nie wykorzystał Mikler, który głową niecelnie uderzał na bramkę, a następnie nikt nie spożytkował dalekiego dogrania z autu Grzegorza Kaliciaka. Co nie udało się w tych sytuacjach powiodło się w 37 minucie meczu. Marcin Janowicz najpierw wywalczył piłkę w środkowej strefie boiska, a następnie idealnie obsłużył wbiegającego w pole karne rywala Balcera, który oddaje mocny, ale niezwykle precyzyjny strzał w długi róg bramki i bez szans po raz kolejny bramkarz gospodarzy. Namysłowianie w 41 min. przeprowadzili kontrę środkiem boiska, Samborski przedarł się pod pole karne Bogdanki, jednak w ostatniej chwili Sałek przerywa groźną akcję gospodarzy. W ostatniej minucie I połowy błąd popełnia Rafał Wolny, który źle obliczył lot piłki i lobem mógł go pokonać Pabiniak, ale na nasze szczęście piłka przeleciała ponad poprzeczką.
Druga połowa rozpoczyna się od ataku w 50 minucie Gołębiowskiego, który schodzi z boku boiska do środka, po drodze mijając Jamułę i oddaje strzał zza pola karnego, ale Wolny tym razem nie dał się zaskoczyć. W 58 min. zablokowany przez obrońców strzał Jamuły próbował wykończyć Dudacy, lecz piłka mija bramkę gospodarzy. W 62 minucie na szarżę w polu karnym Bogdanki decyduje się Jankowski i po minięciu naszych obrońców, będąc na 13 metrze przewraca się zahaczając o nogi Baranowskiego i sędzia zakwalifikował tą sytuację jako faul dyktując drugi w tym meczu rzut karny. Przy tej sytuacji nasz kapitan za stanowczy sprzeciw przeciwko tej decyzji został ukarany żółtą kartką, która dyskwalifikuje go z kolejnego meczu przeciwko Rozwojowi Katowice. Tym razem etatowy strzelec namysłowian Patryk Pabiniak fatalnie pomylił się z 11 metra nie trafiając piłką w światło bramki. Gospodarze tego spotkania nadal dążyli do zmiany niekorzystnego wyniku i na 2 minuty przed końcem meczu (nie licząc doliczonego czasu gry) doprowadzili do wyrównania. Niefortunny „bohater” ostatniej akcji tym razem znalazł się w polu karnym Bogdanki tam, gdzie trzeba i pomimo ofiarnie interweniujących naszych obrońców wepchnął piłkę wślizgiem do bramki Wolnego zdobywając trzeciego gola dla swojej drużyny. Sędzia główny Wojciech Muszyński przedłużył to spotkanie o 4 minuty, które, jak na koniec się okazało były najszczęśliwszymi minutami doliczonego czasu gry w historii klubu !!! Czerwono-czarni próbowali jeszcze ataku który przechylił by szalę zwycięstwa na ich korzyść, całkowicie przy tym zapominając o obronie. W 91 min. doliczonego czasu błąd popełnia wybiegający z bramki Kuleszka mijając się poza własnym polem karnym z piłką, do której dopadł Artur Dudacy i mimo asysty obrońcy strzela do pustej bramki. Gospodarze ponownie próbowali w tym meczu odrobić straty, ale zostali powtórnie skarceni przez naszych zawodników. Wszędobylski Dudacy zauważył dobrze ustawionego w polu karnym wprowadzonego w II połowie Adama Kiełtykę i nasz napastnik pomiędzy nogami Kuleszki „dobił” przeciwnika zdobywając swojego premierowego gola w lidze. Była to ostatnia akcja meczu, po której sędzia zakończył to dramatyczne i pełne zwrotów spotkanie, wprowadzając tym samym naszych zawodników i działaczy w radość z jakże cennego zwycięstwa, odniesionego na boisku rywala, po prawie rocznej przerwie !!!
/bo_s/